sobota, 13 kwietnia 2013

Nami - założycielka, wielki dzień.

Pewnego słonecznego dnia, Nami obudziły pierwsze promienie słońca. Wiedziała, że już za godzinę jej "właściciel" znowu zrobi jej jakiś zastrzyk.. nie lubiła ich, czuła się po nich źle. Nie dość, że była samotna, nie miała żadnego kolegi, jej klatka była bardzo mała.. tylko pięćdziesiąt centymetrów i to jedno piętro! Chomik źle by się w niej czuł.. nie miała nawet domku, hamaczka.. nawet miseczki z jedzeniem.. stała tam tylko zabrudzona miseczka z wodą. Jej nastoletni pan dawał jej jedzenie przez pręty.. tylko dwa razy dziennie. Szczurzyca była wychudzona i nieszczęśliwa. Po chwili usłyszała głos mamy chłopaka, która jako jedyna przejmowała się Nami :
-Henryku! -
-Tak mamo? -
-Wypuść Nami, niech pobiega. Jutro kupimy jej lepszą klatkę. - szczurzyca zaczęła skakać z radości, chociaż miała mało miejsca.
-Dlaczego? -
-Nie może być w takiej małej.. nadal rośnie. Kupimy jej jeszcze poidełko. -
-Nie trzeba. - odpowiedział chłopiec. Szczurzyca przestała skakać. Zrobiło jej się smutno. Miała już po dziurki w nosie jego zachowania. Po chwili do pokoju Nami weszła mama Henryka. Otworzyła klatkę i pogłaskała ją.
-Nami.. przepraszam cię za niego. On po prostu nie lubi zwierząt. - odpowiedziała i ruszyła w stronę okna. Było tam strasznie duszno. Lekko je uchyliła. Po chwili dał się słyszeć głos Henryka :
-Mamo! Znowu Bufort zlał mi się na buty! - znowu ten szczeniak.
-Już idę!- odpowiedziała i ruszyła w stronę drzwi. Nami bez chwili namysłu wyszła nerwowo z klatki i ruszyła w stronę okna. Jej przeszkodą teraz były książki.. zgrabniej od kota przeskoczyła je i uciekła przez okno. Kiedy była już na zewnątrz zauważyła jakąś szopę. Schroniła się w niej, gdyż zaczął padać deszcz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz